Wakacyjny wpis gościnny #9

    Dzisiaj goszczę Paulinę z bloga Oli Loli New Life     O Paulinie możemy przeczytać, ze jest domową stylistką, zapaloną podróżnicz...

 
 
Dzisiaj goszczę Paulinę z bloga Oli Loli New Life    O Paulinie możemy przeczytać, ze jest domową stylistką, zapaloną podróżniczką, szalona artystką i fotografem z milionem pomysłów. Z przyjemnością przedstawiam Grecję widzianą oczami Pauliny. 

 
Miało być przepiękne Rodos ale moje zdjęcia gdzieś zaginęły po 4 przeprowadzkach.
Miała być Tunezja lub Egipt ale aktualna sytuacja w tych krajach do wojaży nie zachęca.
 

No to będzie Grecja ale kontynentalna i to po sezonie!

Pojechaliśmy tam przez przypadek tuż po urlopie na kolejny urlop. Grecję nazwaliśmy podróżą poślubną numer 2 - ze względu na to, że wówczas byliśmy małżeństwem cały miesiąc :)

Po półtora dnia podróży (nie wybierajcie autokaru!) dotarliśmy do Litochoro.

Było już po szczycie sezonu wakacyjnego więc mogliśmy jedynie liczyć na swoje zdolności przedsiębiorcze by z niewielkiego rodzinnego hotelu na obrzeżach miasta dostać się do cywilizacji.


Pierwszy raz w życiu łapaliśmy stopa, i w Grecji!Auto zatrzymało się w jedną i drugą stronę - Grecy to przemili ludzie, bardzo otwarci i przyjaźnie nastawieni do innych. Jak się później okazało nasz rozmówca mieszkał tuż obok hotelu, w którym nocowaliśmy. Samo Litochoro okazało się spokojną mieściną z niewielkim targowiskiem lokalnych pyszności, kilkoma uroczymi knajpkami i uśmiechniętymi mieszkańcami. Dzięki temu, że środkiem komunikacji były nasze własne nogi mogliśmy zajrzeć w każdy kącik i raczyć się urokami Grecji.
 
Pierwszy raz mieliśmy też okazję wędrować brzegiem morza przez długie kilometry. Znaleźliśmy nawet list w butelce (właściciel hotelu tłumaczył potem jego treść - była to modlitwa kobiety o zdrowie dla jej syna). Butelka wróciła do wody by móc dalej nieść swą prośbę.
 

Pierwszy raz w życiu widziałam tak niewyobrażalną ilość przydrożnych kapliczek (z gr. proskynitária). W Grecji stawia się je w miejscach, gdzie wydarzyło się coś szczególnie ważnego, czasami upamiętniają miejsce tragicznego wypadku, częściej natomiast są wyrazem dziękczynienia dla któregoś ze Świętych. Grecy bardzo są przywiązani do tradycji i religii a intencja dla której stawiają kapliczkę należy do indywidualnego wyboru.

 

Pierwszy raz byłam modelką męża mego :)
Na tle pięknych Meteorów czy uroczego Paleos Panteleimonas mój mąż szlifował (czyt. raczkował) swoje zdolności fotografowania a ja pozowałam niczym Claudia Schiffer. Te dwa miejsca zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Meteory to masyw skalny, na którego szczytach położony jest zespół klasztorów prawosławnych. By je odwiedzić każdy zobowiązany jest odpowiednio się ubrać (długie spodnie lub spódnice, zakryte ramiona i brzuchy - nie ma zmiłuj!).

 

W Paleos Panteleimonas życie płynie tak wolno, że i my musieliśmy zwolnić by się do niego dostosować. Błądzenie po krętych uliczkach, między kamiennymi domkami czy odpoczynek pod 100-letnim platanem to idealna sceneria dla nowożeńców. W miasteczku na stałe mieszka tylko 9 rodzin, które utrzymują się z turystyki i produkcji trunku tsipuro (45% a nazywany pieszczotliwie bimberkiem). Ciekawostka: nocleg trzeba tutaj rezerwować nawet 3 lata wcześniej! Dlaczego? Pewnie dla wschodu słońca, które wyłania się znad Zatoki Termejskiej i oświetla wybrzeże u stóp Olimpu. 

 
 

Pierwszy raz zaznałam takiej gościnności! Choć grupa była spora to właściciele traktowali nas jak członków własnej rodziny. Był oczywiście wieczór grecki z zorbą i tradycyjnymi daniami (zjedliśmy przepyszną moussakę, dolmadakia – liście winorośli nadziewane ryżem i warzywami oraz oczywiście sałatkę grecką z prawdziwego zdarzenia). Na pożegnanie uraczono nas naszymi polskimi potrawami (m.in pomidorową - dzień wcześniej instruowałam i tłumaczyłam o co chodzi z tą zupą - była zatem w nieco innym wydaniu ale liczy się gest!). Poranne rozmowy przy kawie i wieczorne tańce z obcymi na pozór ludźmi były na prawdę przyjemnym doświadczeniem.


W Grecji byłam już kilka lat wcześniej ale dopiero w tej podróży przeżyłam swoich pięć pierwszych razów. Warto czasem wybrać się do popularnej destynacji poza szczytem sezonu; gdy tłum się zmniejsza, gdy na plaży pustka a w mieście spokój. Można wtedy odkryć całkiem nowe miejsca i sposoby na spędzenie czasu - takie których nie da rady zrealizować w tłumie ludzi i przy 50 stopniowym upale.


 

Cudowna podróż, nieprawdaż? Jeśli chcecie poczytać coś więcej o Paulinie i Jej ciekawym życiu zapraszam na bloga Oli Loli New Life i na fanpejdża Pauliny 



Zapraszam również do polubienia Trzydziestki z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin


Podobne posty

4 komentarze

  1. Dziękuję za możliwość opowiedzenia moich przeżyć! Grecja jest piękna i na prawdę mam chęć odwiedzić ją raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze zdjęć i z opisu poczułam Grecję taką jaką chciałabym zobaczyć. Oby w jak najbliższej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grecja jest piękna. Pierwszy raz w Grecji byliśmy w Nei Pori, trochę zwiedziliśmy pobliskich atrakcji i jestem zachwycona do tej pory:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super relacja, wlasnie szukam jakich lastow do Grecji :)

    OdpowiedzUsuń