W poszukiwaniu polskiej, złotej jesieni

Jesień jest piękna. Zwłaszcza ta złota, słoneczna i kolorowa. Mieszkając w mieście, zawsze chciałam zobaczyć jej więcej. Las przy osiedl...


Jesień jest piękna. Zwłaszcza ta złota, słoneczna i kolorowa. Mieszkając w mieście, zawsze chciałam zobaczyć jej więcej. Las przy osiedlu mi nie wystarczał. Chciałam jechać przed siebie kolorową drogą nie mogąc oderwać oczu od drzew. Przypadek sprawił, że pojawiła się okazja do spełnienia tego malutkiego marzenia...
Dwa lata temu zostaliśmy zaproszeni na ślub w rodzinie Daniela na Roztoczu. Nigdy nie byłam w tamtych okolicach więc postanowiliśmy przedłużyć trochę weekend i poszukać tej pięknej jesieni. W sobotę rano wyruszyliśmy w drogę. Dzień był słoneczny i jak na październik wyjątkowo ciepły. Im dalej od Warszawy, im głębiej w dzikie otchłanie Lubelszczyzny tym bardziej bajkowy otwierał się świat...



Ślub i wesele odbywały się w Zwierzyńcu. Zarezerwowaliśmy sobie nocleg w Karczmie Młyn. Pensjonat był bardzo niedaleko od miejsca weselnego i co najważniejsze przepięknie położony nad stawem. A do tego bardzo dobre śniadania na ciepło. Polecam! Przywitał nas kot więc już było dobrze.



Na weselu bardzo dobrze się bawiliśmy. Następnego dnia po wyspaniu się i śniadaniu w celu pozbycia się resztek promili poszliśmy na spacer. Słońce niestety nie świeciło i padał lekki deszcz ale nie było zimno tylko delikatnie orzeźwiająco.
Jednym z bardzo znanych i odwiedzanych zabytków w Zwierzyńcu jest kościół św. Jana Nepomucena. Powstał w latach czterdziestych XVIII wieku na wyspie. Do dzisiaj odbywają się w nim msze ale tego dnia był zamknięty. Co nie przeszkodziło nam w podziwianiu jego przepięknego otoczenia.

Po drodze minęliśmy Browar z 1806 roku. Obecnie jest własnością Skarbu Państwa a dzierżawi ją Perła - Browary Lubelskie. Ciekawostką jest, że  okresie wakacyjnym na dziedzińcu przed budynkiem głównym browaru odbywa się impreza plenerowa będąca częścią Letniej Akademii Filmowej.
Nadszedł czas na prawdziwy spacer. No bo być już na obrzeżach Roztoczańskiego Parku Narodowego i nie wejść ?? Droga najpierw prowadziła wzdłuż ulicy. Minęliśmy siedzibę Dyrekcji RPN mieszczącą się w zabytkowej willi zwanej Pałacem Plenipotenta.


A potem szliśmy i szliśmy i szliśmy... W końcu trzeba było skręcić gdzieś losowo w las. I dobrze skręciliśmy bo naszym oczom ukazał się przepiękny widok na jezioro. I dalej znowu przez las. Tego co widzieliśmy słowa nie oddadzą więc zostawiam Was na chwilę tylko ze zdjęciami.












Pięknie prawda? Po tym dość długim ale bardzo przyjemnym spacerze pojechaliśmy całkiem niedaleko do Szczebrzeszyna. A z czego drogie dzieci słynie Szczebrzeszyn??? W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie!!! - jak pisał Jan Brzechwa. W samym mieście jest kilka pomników grającego chrząszcza, m.in przed ratuszem. My trafiliśmy w bocznej ulicy na takiego.


Nie zatrzymaliśmy się tam na dłużej bo jeszcze przed nami był jeden punkt do odwiedzenia tego dnia. Kolejna bajkowa jesienna droga zaprowadziła nas do Suśca.



Przez Susiec przebiega kilka roztoczańskich pieszych szlaków turystycznych. Ale najbardziej znane są Szumy czyli kaskady, progi wodne utworzone na rzece Tanwii. Powstały one na skutek ścierania się ze sobą wschodnio- i zachodnioeuropejskiej płyty tektonicznej. W tym miejscu znajduje się fragment granicy pomiędzy tymi płytami. (Wikipedia) Takie małe wodospady - dokładnie dwadzieścia cztery.







Ten piękny dzień dobiegał końca a wieczór również zapowiadał się cudownie. Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Zamku w Baranowie Sandomierskim. Dotarliśmy tam wczesnym wieczorem. Nie wiem czy ktoś jeszcze nocował w Zamku, bo nikogo nie spotkaliśmy ani nie słyszeliśmy. Mogliśmy się poczuć jak rodzina królewska - cały tylko dla nas. No dobra, służbę chwilowo odesłaliśmy ;-)
Po kolacji w zamkowej restauracji czekał nas królewski wypoczynek, w komnacie, na łóżu, które pamiętało chyba jeszcze czasy balów, polowań i uczt, bo strasznie skrzypiało. Żaden duch nas niestety nie nawiedził, chociaż może to głośne łóżko to właśnie jego sprawka.




Następnego dnia po śniadaniu pokręciliśmy się trochę po Zamku i zamkowych ogrodach. W tym momencie przyda się trochę historii. Zamek został wzniesiony pod koniec XVI wieku. Na przełomie XV i XVI wieku właścicielem Baranowa był wielkopolski ród Górków. W 1569 roku Stanisław Górka sprzedał dobra baranowskie Rafałowi Leszczyńskiemu. Wspaniałą architekturę, ukształtowaną na wzór królewskiego Wawelu w Krakowie, rezydencja zwana "Małym Wawelem" zawdzięcza najprawdopodobniej włoskiemu architektowi i rzeźbiarzowi Santi Gucci'emu. Ostatnim właścicielem zamku z rodu Leszczyńskich był Rafał X, którego syn - Stanisław Leszczyński, był królem Polski.

Zamek w Baranowie Sandomierskim przechodził kolejno w posiadanie rodzin Wiśniowieckich, Sanguszków, Lubomirskich, Małachowskich, Potockich i Krasickich. W 1867 roku wystawione na licytację dobra baranowskie nabył Feliks Dolański. Następnie zamek odziedziczył Stanisław Dolański, który postanowił odrestaurować obiekt zniszczony po pożarze z 1898 roku.

Po zniszczeniach dokonanych podczas wojny zamek w latach 1959-1969 został odbudowany i odrestaurowany przez państwo. Następnie obiekt przekazano Kopalniom i Zakładom Przetwórczym Siarki „Siarkopol" w Tarnobrzegu.
Od 1997 roku właścicielem Zespołu Zamkowo-Parkowego jest Agencja Rozwoju Przemysłu S.A.









Ruszyliśmy w stronę Warszawy ale czekały nas jeszcze dwa przystanki. Pierwszy to Sandomierz. A kto mieszka w Sandomierzu? No oczywiście ojciec Mateusz ;-) Mieliśmy okazję, przy filiżance kawy, zobaczyć jak wygląda plan zdjęciowy tego serialu. I chociaż Artura Żmijewskiego nie spotkaliśmy to trafiły nam się dwie gwiazdy.



 A potem miły spacer po Sandomierzu.














Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy podczas naszej jesiennej wycieczki był Kazimierz Dolny. Miasto, gdzie chyba jeżdżą wszystkie wycieczki szkolne z Warszawy, gdzie można zabrać dziewczynę na romantyczną randkę i miło spędzić czas. Pewnie dużo z Was było chociaż raz w Kazimierzu. Mam wrażenie, ze tu chyba nic się nie zmienia. No może tylko restauracji coraz więcej.












I tak dobiega końca moja relacja z cudownego, bajkowego, jesiennego weekendu. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tyloma zdjęciami, ale chciałam jak najbardziej oddać klimat miejsc, w których byliśmy. Poniżej jeszcze mapka naszej wycieczki.

A Wy łapaliście jesienne momenty tej jesieni?








Jeśli nie chcesz przegapić kolejnego wpisu będzie mi miło jak polubisz   Trzydziestkę z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin

Podobne posty

23 komentarze

  1. Widzę, że odwiedziliście po części moje rodzinne, świętokrzyskie strony ;) Ja ostatnio złotej, polskiej jesieni szukałam w Wielkopolsce, która choć nie rozpieszczała pogodowo, to piękne, kolorowe drzewa udało mi się fotograficznie ustrzelić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, ze wystarczy oddalić się trochę od miast i wszędzie dostrzeżemy ta naszą piękną jesień :-)

      Usuń
  2. Uwielbiam jesienne kolory. I te soczyste, i te nieco bardziej szare, i zapachy, i jesienne powietrze :)

    zydziestoletnia.weebly.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja proponuję żeby zrobić u nas coś na wzór japońskiego święta kwitnącej wiśni: święto złotej jesieni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolory rzeczywiście piękne. ale mnie brak lata po prostu przygnębia, jaka by ta jesień cudna nie była. Sandomierz jest naprawdę bardzo urokliwy, ale do Kazimierza mam szczególny sentyment, ponieważ świętowaliśmy tam z Mężem 15 rocznicę ślubu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przygnębia jak się budzę rano i nie ma słońca.. masakra

      Usuń
  5. Mnie w tym roku trochę złota jesień ominęła, ale za to grzałam się w gorącym słońcu na pięknych plażach - coś za coś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jesień jeszcze trwa:-) Więc może zaliczysz i to i to :-) Chociaż wygrzewanie się w słońcu brzmi kusząco :-)

      Usuń
  6. Im dalej oddalimy się od miasta tym najładniejszą jesień zobaczymy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna wycieczka, jesień to idealna pora roku na takie podróże, tym bardziej w Parkach Narodowych,zdjęcia aż zachęcają,aby się tam wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia :) Idealnie pokazują piękno jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam jesień. To moja ulubiona pora roku. Nie tylko ta piękna, złota, lubią ją nawet gdy pada. Jest w niej coś mistycznego, magicznego, a ja lubię wszystko co magiczne i mistyczne :) Nigdy nie byłam na Roztoczu, ale już kilkakrotnie przenosiłam się tam za pośrednictwem książek - najpierw poprzez serię "Czarny Wygon" Stefana Dardy, a teraz jestem świeżo po lekturze "Horroru na Roztoczu" - recenzja u mnie jak coś :)
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o mistyczność to chyba jesienna mgła taką czyni

      Usuń
  10. Bardzo piękne okolice! Nigdy jeszcze tam nie byłam pomimo, że nie jest to wcale tak daleko od moich rodzinnych stron. Super pokazałaś naszą kochaną polską jesień.. sentymentalnie się zrobiło bo obecnie jestem na obczyźnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Udało Ci się odnaleźć rzeczywiście piękną polską jesień. Ja tylko mam małą reklamację, dlaczego ten październik nie jest tak słoneczny i tak ciepły jak w poprzednich latach? :) Przecież on wygląda jak listopad! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ślicznie! i przeurocza kicia - przypomina mi moją "byłą sąsiadkę" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna na Polska, nie? I jesień, i zabytki! Okolice mało mi znane, ale przypomnieliście mi, że powinnam wybrać się do Kazimierza Dolnego. Zawsze brakuje mi czasu w Polsce na odwiedzanie innych rejonów niż rodzime...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zachwycajace miejsca, kolory jesieni dodaja uroku.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepiekna jesien! I nawet widze ze rudy kotek sie zalapal :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A tak na przyszłość, w kwestii organizacji, to tutaj macie wszystko - http://suknie-wesele.pl/
    Nie są potrzebne cuda, wystarczą podstawy. I wtedy zrobicie swoje. Nic od razu.

    OdpowiedzUsuń