Jak wyglądają Święta Bożego Narodzenia w różnych zakątkach świata

   Wczoraj obchodziliśmy Wigilię Bożego Narodzenia. Wielu z nas po podzieleniu się opłatkiem zasiadło z rodzinami przy suto zastawion...

 
 Wczoraj obchodziliśmy Wigilię Bożego Narodzenia. Wielu z nas po podzieleniu się opłatkiem zasiadło z rodzinami przy suto zastawionych stołach. Według tradycji powinniśmy zjeść 12 potraw. W obecnych czasach mody na fit i odchudzanie nie wiem czy ktoś byłby w stanie wszystkiego spróbować.
U niektórych był barszcz czerwony z uszkami, u innych zupa grzybowa. Drugie danie to obowiązkowo ryba. Kiedyś to był  wyłącznie karp, teraz jest też dorsz czy mintaj. Oczywiście słodkości: kutia, ciasta. Mój ulubiony kompot z suszu na dobre trawienie. A po Wigilii czas poszukać prezentów pod kolorową choinką. Oczywiście niespodzianki są dla tych grzecznych, bo na pozostałych czeka rózga. W większości Polski podarki przyniósł Mikołaj. Ale pojawił się też Gwiazdor, Dziadek Mróz czy Aniołek, a nawet samo Dzieciątko. W niektórych domach do późna było słychać kolędy a później śpiewanie przeniosło się na Pasterkę. Podobno o północy nasi mali przyjaciele mogli wreszcie ponarzekać ludzkim głosem na za krótkie spacery czy częste wizyty u weterynarza.
 
Kolejne dwa dni Świąt spędzimy na podróżach. Odwiedzimy rodzinę, znajomych i przyjaciół. Będziemy siedzieć przy stołach i dużo jeść ;-) Pogoda sprzyja spacerom, więc może uda się spalić część zjedzonych kalorii. a jeśli nie to wkrótce czas postanowień noworocznych.
 
Tak mniej więcej wyglądają tradycyjne Święta Bożego Narodzenia w Polsce. A jak spędzają święta na drugim krańcu świata? Czy do Greków przychodzi Mikołaj? A w Australii mają choinki?
 
Poprosiłam trzy blogerki, które los rzucił w różne zakątki świata aby opowiedziały nam jak Święta wyglądają u nich i za jakim polskim świątecznym elementem najbardziej tęsknią.
 
Natalia z bloga Not a boring life  od lipca mieszka w Nowej Zelandii i opowie nam jak spędza się Święta tak daleko od Polski.
 
Święta w Nowej Zelandii to przede wszystkim słońce, dobra zabawa i grillowanie od rana do wieczora, czyli tzw. "barbie" (slang od barbeque). To również czas na relaks. Bardzo dużo ludzi spędza je robiąc barbie na plaży, na otwartych basenach, we własnym ogródku lub wyjeżdza na wakacje, bo grudzień w Nowej Zelandii to szczyt sezonu turystycznego, jak lipiec w Polsce. Okoliczne wyspy, czyli Tonga, Samoa, Fidżi, Rarotonga czy Nowa Caledonia mają największe oblężenie. Większość firm jest pozamykana do 10 stycznia 2016, więc kraj dosłownie staje w miejscu. Niewiele rzeczy można wtedy załatwić, ale to dobrze, bo każdemu należy się odpoczynek. W domach i centrach handlowych od listopada widać "tradycyjnie" udekorowane drzewka, Święte Mikołaje i ozdoby, ale ikoną Świąt i całej Nowej Zelandii jest pohutukawa przepięknie kwitnąca na czerwono właśnie w okresie świąt.
 
 Przez nasze miasto Auckland przeszła już Parada Świętego Mikołaja (Santa Parade), a potem urządzono imprezę dla najmłodszych z watą cukrową, balonikami i sporą kolejką chętnych do zdjęcia na kolanach Mikołaja. W Polsce najważniejszym dniem jest Wigilia 24 grudnia,tutaj Święta obchodzi się 25 i 26 grudnia (Christmas Eve i Boxing Day). To wtedy celebrowane są narodziny Jezusa Chrystusa a dzieci znajdują prezenty wielkich w skarpetach zawieszonych obok kominka lub pod choinką. Na stole nie może zabraknąć pieczonej szynki, indyka, warzyw z grilla i tradycyjnego angielskiego puddingu z whisky. Nie słyszałam tu o tradycji czekania na pierwszą gwiazdkę, sianku pod obrusem czy o dzieleniu się opłatkiem. Dla nas Polaków ciężko stworzyć klimat świąt w środku lata, ale mieszkańcy nie mają takiego problemu. W końcu dla nich Mikołaj jeżdzący na desce surfingowej i ozdabianie palm to normalka.
Nie jesteśmy z mężem tradycjonalistami, co roku wyjeżdżamy na Święta i w tym roku nie będzie inaczej. To nasze pierwsze święta w Nowej Zelandii i nie mamy tu rodziny ani dzieci, więc postanowiliśmy je spędzić tak jak na "Kiwi" przystało. Kiwi to potoczna nazwa dla mieszkańców tego kraju. 24 grudnia będziemy na basenie, jak pisałam nie jest to tutaj dzień świąteczny, więc mamy nadzieję uniknąć oblężenia, potem weźmiemy gdzieś sushi na wynos i pewnie zjemy na plaży.
Później czas na upragnione wakacje. Płyniemy na Great Barrier Island, czyli czwartą największą wyspę Nowej Zelandii położona na Oceanie Spokojnym. Nie będzie to miało nic wspólnego z polskim Bożym Narodzeniem, ale wcale nam to nie przeszkadza.
 
 
Z Nowej Zelandii wracamy do Europy. Kasia z bloga Lemon and Strawberries mieszka w mojej kochanej Grecji - w Salonikach już dwa lata. Oto jak wyglądają Święta po grecku.
 
W Grecji obchody świąt Bożego Narodzenia rozciągają się na okres od 25. grudnia do 6. stycznia – tzw. Dodekaimero („dwanaście dni”).  Nie obchodzi się Wigilii, jednakże istnieje odpowiednik naszej pasterki i świętowanie rozpoczyna się 25 grudnia po powrocie z kościoła. Boże Narodzenie w Grecji to czas spotkań z rodziną, podobnie jak u nas – połączone z biesiadowaniem, choć potrawy są zupełnie inne! Często też świętuje się poza domem – w tawernach i restauracjach.
 
Prezenty w Grecji pojawiają się dopiero 1. stycznia, w dzień Św. Bazylego i to on je przynosi. Tradycyjnie nie powinno się sprzątać po kolacji sylwestrowej/noworocznej, gdyż Św. Bazyli przybywa po północy, by się pożywić i zostawić podarunki.  Zwykle obdarowywane są dzieci, choć wiele zależy od rodziny – Grecy uwielbiają dawać i otrzymywać prezenty, więc w wielu domach podarunki są dla wszystkich. Podobnie jak w Polsce, rozdaje się słodycze, drobne upominki czy też wymarzone gadżety :)

Choinka jest stosunkowo „świeżym” zwyczajem w Grecji. Tradycyjnie przystraja się modele statków – ze  względu na to, że Grecja to kraj nadmorski.  Na skwerach, podwórkach i w witrynach sklepów często znajdziemy przepięknie rozświetlone żaglowce. Obecnie choinka wkracza do domów greckich i przystraja się ją dość wcześnie – u moich sąsiadów pojawiła się już na początku grudnia ;)
 
Najważniejszym posiłkiem świątecznym jest obiad 25. grudnia. Nie ma tu określonej godziny, ale zwykle jest to późne popołudnie. Jeśli chodzi o potrawy, to serwuje się indyka faszerowanego kasztanami lub orzechami, jagnięcinę oraz masę słodyczy. Charakterystyczne dla okresu świątecznego są ciasteczka kourabiedes – kruche, migdałowe, obsypane cukrem pudrem oraz melomakarona – ciasteczka z orzechami i skórką pomarańczową nasączane syropem miodowym.
 
Na świątecznym stole nie powinno też zabraknąć Christopsomo (Chleb Chrystusa) – jest to rodzaj słodkiego chleba, którego skórka zdobiona jest symbolami odzwierciedlającymi pochodzenie lub cechy danej rodziny.
Grecja to kraj prawosławny, więc tradycje bożonarodzeniowe różnią się od naszych, choć niektóre z nich są zbliżone – jak np. kolędnicy pojawiający się w okresie świątecznym. Zwykle są to grupy dzieci wędrujące od domu do domu, śpiewające „kalanda” (odpowiednik naszych kolęd) przy akompaniamencie bębenków i trójkątów.  Kolędnicy otrzymują w podzięce słodycze lub drobne pieniądze.
 
Nie istnieje zwyczaj dzielenia się opłatkiem, ale o północy 31 grudnia podaje się specjalny słodki chleb zwany Vasilopita. W tym okrągłym bochenku ukryty jest pieniążek – komu przytrafi się kawałek z grosikiem, ten będzie miał szczęście w nadchodzącym roku.  Głowa rodziny trzykrotnie naznacza vasilopitę znakiem krzyża, po czym kroi ją na trójkątne kawałki. Pierwszy kawałek jest dla domu lub Boga, kolejne dla członków rodziny – zgodnie z wiekiem lub hierarchią ważności.
 
Wprowadziłam polską Wigilię do naszego greckiego domu ;) Wykorzystując fakt,  że Wigilii w Grecji nie obchodzi  się w szczególny sposób, u nas pojawia się tradycyjne 12 polskich potraw oraz dzielenie się opłatkiem.  Jest to mój sposób na utrzymanie tradycji i połączenie zwyczajów bożonarodzeniowych obu krajów.

Najbardziej brakuje mi moich bliskich, gdyż nie mamy możliwości spotkania się inaczej, niż na skype – odległość i niewystarczająca ilość dni wolnych nie pozwala nam na świętowanie w rodzinnym gronie. Poza tym brakuje mi...śniegu! Nadal nie mogę się przyzwyczaić do widoku szopek bożonarodzeniowych oraz dekoracji w otoczeniu palm i drzewek pomarańczowych.
 
Ciekawostka - jednym z ciekawszych elementów świętowania Bożego Narodzenia jest tradycja obchodzona na zakończenie tego okresu – 6. stycznia. Święto Trzech Króli (Teofania) jest spektakularnym przeżyciem, zwłaszcza dla cudzoziemca. W  tym dniu następuje poświęcenie wód w większości miast greckich. W przypadku Salonik, procesja wraz z kapłanem udaje się na brzeg morza, gdzie odprawiane jest uroczyste nabożeństwo. Następnie do wody rzucany jest krzyż, po czym młodzi mężczyźni wskakują do morza i ścigają się, by go wyłowić. Ten, komu się to uda ma „zagwarantowane” szczęście i pomyślność na cały rok. Nurkowanie w styczniu? Brr...
 
 

Ech.. Kasiu.. nam w Polsce też od jakiegoś czasu brakuje śniegu w Święta..
 
I znowu przenosimy się daleko od Polski. Tym razem do Australii gdzie w Brisbane mieszka Karolina, autorka bloga Moja Australia i świat. Podobno w Australii chodzą do góry nogami ;-) czy Święta też są na opak??
 
Święta Bożego Narodzenia wypadają w Australii latem. Australijczycy nazywają grudzień ‘silly season’, czyli okres wygłupów. Dzieci mają wakacje (do szkoły chodzi się od stycznia do grudnia), niektóre zakłady pracy są zamykane, inni biorą urlopy – tak jak latem w Polsce. Zakłady pracy organizują imprezy świąteczne, tzw. Christmas parties, na których pracownicy się bawią i wymieniają się prezentami. Australijczycy nie obchodzą wigilii. Świętują w 1 i 2 dzień świąt.

 
Christmas Day jest dniem, w którym z rana dzieci znajdują prezenty pod choinką. Mikołaj przychodzi w nocy, gdy dzieci śpią. Maluchy zostawiają Mikołajowi mleko, aby dodać mu siły na dalszą wędrówkę i marchewki dla Rudolfa i pozostałych reniferów. W wielu domach kładzie się prezenty pod choinką jeszcze przed świętami i otwiera dopiero 25 grudnia.

 
Australijczycy stroja domy i wystawiają choinki już 1 grudnia. Niestety ciężko dostać tutaj prawdziwą choinkę. Ozdoby świąteczne zazwyczaj znikają z domów z końcem grudnia.

 
Potrawy świąteczne są przystosowane to wysokich temperatur. Mało kto gotuje godzinami i przygotowuje się do świąt jak w Polsce. Na stołach królują owoce morza (przede wszystkim krewetki), szynka na zimno, indyk oraz sałatki. Bardzo popularnym deserem jest Pavlova, czyli tort bezowy. Australijczycy spędzają czas z rodziną i znajomymi chodząc na plażę, robiąc pikniki czy odpoczywając w domu lub przy basenie.

 
W szkołach, zakładach pracy i między znajomymi organizowany jest tzw. Secret Santa, czyli takie nasze Mikołajki, ale nie są one obchodzone 6 grudnia. Organizowane są też Christmas raffles, czyli loterie. Chętni kupują bileciki, które wrzucane są do jednej czapki / pudełka. Wylosowane bileciki wygrywają. Popularne są również tzw. Christmas crackers. Jest to papierowa rolka przypominująca cukierek, w której znajduje się mały podarunek. Rolkę łapią dwie osoby, każda z innej strony. Osoba, która po rozerwaniu rolki będzie miała większy kawałek dostaje niespodziankę. W miastach, w parkach i na placach organizowane jest kolędowanie przy świecach – Carols by Candlelight. Tłumy ludzi spotykają się, by wspólnie śpiewać kolędy i piosenki świąteczne.

 
Mam szczęście, że rodzina moje drugiej połówki ma polskie korzenie więc na brak tradycyjnego jedzenia nie narzekam. W Polsce całą rodziną zawsze śpiewaliśmy wspólnie kolędy, czego tu mi brakuje. Jest różnica, gdy śpiewa ponad 20 osób a 2… Rodzice zawsze pięknie dekorowali mieszkanie na święta i staram się to kontynuować w moim domu.

 
Najbardziej brakuje mi rodziny, to oczywiste. Oprócz tego brakuje mi zimna i śniegu. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do upalnych świąt. Brakuje mi też zapachu świerku.

 
Ciekawostka - Australijczycy często się przebierają. W grupach idą do pubów przebrani za Mikołajów, a sprzedawcy zakładają rogi renifera na głowę. Widziałam nawet rowerzystów przebranych za Mikołajów. Niektórzy doczepiają rogi lub nos reniferów na swoje samochody.
 
 
I następna tęskni za śniegiem ;-) I ja! I ja! :-)
 
Bardzo dziękuję dziewczynom za opowiedzenie o swoich Świętach, tradycjach krajów, w których mieszkają. Bardzo dużo się dowiedziałam.
 
Podobają się Wam Święta na plaży? a może jednak bardziej tradycyjne? A jak Wy spędzacie Święta?
 
 
 
 
 
 
 
 
Jeśli nie chcesz  przegapić nowych wpisów  koniecznie polub i obserwuj  Trzydziestkę zVatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin
 
 

Podobne posty

1 komentarze

  1. Hmm...odnośnie Grecji to, Wigilia jest obchodzona choć nie tak jak u nas oraz strojenie choinki nie jest znowu takim 'świeżym' zwyczajem...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń