Australia
Home
Life goes on
Podróże
USA
Włochy
Oddaj MIsie, czyli co możesz znaleźć w moim łóżku.
11/24/2015
25 listopada obchodzimy Światowy Dzień Pluszowego Misia. Święto to zostało ustanowione w 2002 roku w setną rocznicę stworzenia zabawki pluszowego misia. A jaki ma to związek z 26 prezydentem Stanów Zjednoczonych i jak łączę pluszaki z podróżami dowiecie się w dzisiejszym wpisie.
Przedstawiam Wam parę moich ulubionych misiów.
Najwięcej maskotek mam z USA. Niektóre przywiozłam sama, niektóre są prezentami.
A Wy macie swoje ukochane misie? Czy jednak już z nich wyrośliście?
Jeśli nie chcesz przegapić nowych wpisów koniecznie polub i obserwuj Trzydziestkę z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin
Legenda pluszowego misia różni się w zależności od źródła. Ma bardziej lub mniej szczęśliwe zakończenie a miś raz jest wielkim niedźwiedziem a raz słodkim maluchem. Ja oczywiście wolę wersję optymistyczną i tę Wam przedstawię.
Prezydent USA Theodore Roosevelt lubił polowania. W 1902 w Mississippi wyruszył na łowy, których celem były niedźwiedzie. Niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że pod lufę głowy państwa trafił mały niedźwiadek. Prezydent odmówił zastrzelenia kudłacza i wielkodusznie wypuścił go na wolność.
Historia bardzo szybko trafiła do gazet i powstało wiele grafik obrazujących wydarzenie. Jedna z nich zainspirowała nowojorskiego właściciela sklepu ze słodyczami. Razem z żoną uszyli dwa wypchane misie i umieścili na wystawie sklepu. Maskotki wzbudziły takie zainteresowanie, że sklepikarz zaczął je produkować na większą skalę i oczywiście sprzedawać. Nazwał zabawkę imieniem prezydenta (podobno za jego zgodą) Teddy Bear, które w krajach anglojęzycznych jest obecnie synonimem pluszowego misia.
Więcej możecie poczytać na stronie THEODORE ROOSEVELT ASSOCIATION, z której pochodzi poniższa grafika.
I taka jest właśnie historia jednej z najulubieńszych przytulanek dzieci i dorosłych. Tak, dobrze czytacie: i dorosłych. Ja uwielbiam pluszowe misie i przyznaję się, że z jednym takim malutkim śpię :-) Jak zacznę się tego wstydzić to będzie oznaczać, że jestem już stara ;-)
Oczywiście na wyjazdy również zabieram ze sobą misia. Co nie przeszkadza mi w kupowaniu kolejnych jako pamiątek z podróży. Co prawda ostatnio trochę ograniczyłam ten zwyczaj bo najnormalniej w świecie miejsca w domu zaczęło brakować.
Przedstawiam Wam parę moich ulubionych misiów.
Najwięcej maskotek mam z USA. Niektóre przywiozłam sama, niektóre są prezentami.
To miś z Sea World na Florydzie.
A oto miś znad Wodospadu Niagara.
A tego pana zobaczyłam w drodze do Universal Studio w Los Angeles w Hard Rock Cafe i postanowiłam kupić w drodze powrotnej. Niestety w Polsce był środek nocy i mój bank robił jakieś rozliczenia. Efektem tego były niedziałające karty. Na szczęście miałam też "zapasową" kartę innego banku i okazała się przydatna już pierwszego dnia w Stanach :-)
Ten pluszak to pamiątka z mojego pierwszego narciarskiego pobytu we Włoszech.
Z Australii bardzo chciałam przywieźć żywego ale musiałam zadowolić się pluszowym misiem.
(Koala to tak naprawdę nie miś, ale wyjątkowo go do nich zaliczę:-))
A na koniec moje misie, z którymi śpię i podróżuję.
A Wy macie swoje ukochane misie? Czy jednak już z nich wyrośliście?
Jeśli nie chcesz przegapić nowych wpisów koniecznie polub i obserwuj Trzydziestkę z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin
6 komentarze
Ani pluszaki, ani lalki mnie interesowały, także nie miałam i nie posiadam :) Moją ulubioną zabawką był myły niebieski parowiec z żółtym kominem i wielka zielona ryba - skarbonka.
OdpowiedzUsuńJasne, że mam ^^ Co roku dostaje na gwiazdkę misie z fundacji tvn, gdzie kasa ze sprzedaży idzie na cel charytatywny ;)
OdpowiedzUsuńFajna kolekcja, chciałabym zobaczyć kiedyś całą. :)
OdpowiedzUsuńJa trochę żałuję, że nie mam takiej, bo niektóre misie są bardzo urocze i mają na sobie fajne ubranka. Tylko problem zawsze jest taki, że nie ma gdzie tego później trzymać.
Smak dzieciństwa!! :) A raczej dotyk dzieciństwa, kiedy się miało pokaźną kolekcję!
OdpowiedzUsuńAż zamarzyło mi się przytulić do moich misiów. Pamiętam, że jako dzieciak spałam z całą brygadą. Chyba kilkanaście ich było, zawsze naokoło mojej głowy :D A historii nie znałam - cóż za dobroduszny prezydent!
OdpowiedzUsuńKocham misie! Koło mnie właśnie siedzi jeden polski, i jeden królik gruziński :)
OdpowiedzUsuń