Oddaj MIsie, czyli co możesz znaleźć w moim łóżku.

  25 listopada obchodzimy Światowy Dzień Pluszowego Misia. Święto to zostało ustanowione w 2002 roku w setną rocznicę stworzenia zabaw...


 
25 listopada obchodzimy Światowy Dzień Pluszowego Misia. Święto to zostało ustanowione w 2002 roku w setną rocznicę stworzenia zabawki pluszowego misia. A jaki ma to związek z 26 prezydentem Stanów Zjednoczonych i jak łączę pluszaki z podróżami dowiecie się w dzisiejszym wpisie.

Legenda pluszowego misia różni się w zależności od źródła. Ma bardziej lub mniej szczęśliwe zakończenie a miś raz jest wielkim niedźwiedziem a raz słodkim maluchem. Ja oczywiście wolę wersję optymistyczną i tę Wam przedstawię.
 
Prezydent USA Theodore Roosevelt lubił polowania. W 1902 w Mississippi wyruszył na łowy, których celem były niedźwiedzie. Niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że pod lufę głowy państwa trafił mały niedźwiadek. Prezydent odmówił zastrzelenia kudłacza i wielkodusznie wypuścił go na wolność.
Historia bardzo szybko trafiła do gazet i powstało wiele grafik obrazujących wydarzenie. Jedna z nich zainspirowała nowojorskiego właściciela sklepu ze słodyczami. Razem z żoną uszyli dwa wypchane misie i umieścili na wystawie sklepu. Maskotki wzbudziły takie zainteresowanie, że sklepikarz zaczął je produkować na większą skalę i oczywiście sprzedawać. Nazwał zabawkę imieniem prezydenta (podobno za jego zgodą) Teddy Bear, które w krajach anglojęzycznych jest obecnie synonimem pluszowego misia.
Więcej możecie poczytać na stronie THEODORE ROOSEVELT ASSOCIATION, z której pochodzi poniższa grafika.
I taka jest właśnie historia jednej z najulubieńszych przytulanek dzieci i dorosłych. Tak, dobrze czytacie: i dorosłych. Ja uwielbiam pluszowe misie i przyznaję się, że z jednym takim malutkim śpię :-) Jak zacznę się tego wstydzić to będzie oznaczać, że jestem już stara ;-)
 
Oczywiście na wyjazdy również zabieram ze sobą misia. Co nie przeszkadza mi w kupowaniu kolejnych jako pamiątek z podróży. Co prawda ostatnio trochę ograniczyłam ten zwyczaj bo najnormalniej w świecie miejsca w domu zaczęło brakować.

Przedstawiam Wam parę moich ulubionych misiów.

Najwięcej maskotek mam z USA. Niektóre przywiozłam sama, niektóre są prezentami.

To miś z Sea World na Florydzie.


A oto miś znad Wodospadu Niagara.

 
A tego pana zobaczyłam w drodze do Universal Studio w Los Angeles w Hard Rock Cafe i postanowiłam kupić w drodze powrotnej. Niestety w Polsce był środek nocy i mój bank robił jakieś rozliczenia. Efektem tego były niedziałające karty. Na szczęście miałam też "zapasową" kartę innego banku i okazała się przydatna już pierwszego dnia w Stanach :-)
 

Ten pluszak to pamiątka z mojego pierwszego narciarskiego pobytu we Włoszech.

 
Z Australii bardzo chciałam przywieźć żywego ale musiałam zadowolić się pluszowym misiem. 
 (Koala to tak naprawdę nie miś, ale wyjątkowo go do nich zaliczę:-))

A na koniec moje misie, z którymi śpię i podróżuję.

A Wy macie swoje ukochane misie? Czy jednak już z nich wyrośliście?




Jeśli nie chcesz  przegapić nowych wpisów  koniecznie polub i obserwuj  Trzydziestkę z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin 

Podobne posty

6 komentarze

  1. Ani pluszaki, ani lalki mnie interesowały, także nie miałam i nie posiadam :) Moją ulubioną zabawką był myły niebieski parowiec z żółtym kominem i wielka zielona ryba - skarbonka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, że mam ^^ Co roku dostaje na gwiazdkę misie z fundacji tvn, gdzie kasa ze sprzedaży idzie na cel charytatywny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna kolekcja, chciałabym zobaczyć kiedyś całą. :)
    Ja trochę żałuję, że nie mam takiej, bo niektóre misie są bardzo urocze i mają na sobie fajne ubranka. Tylko problem zawsze jest taki, że nie ma gdzie tego później trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Smak dzieciństwa!! :) A raczej dotyk dzieciństwa, kiedy się miało pokaźną kolekcję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż zamarzyło mi się przytulić do moich misiów. Pamiętam, że jako dzieciak spałam z całą brygadą. Chyba kilkanaście ich było, zawsze naokoło mojej głowy :D A historii nie znałam - cóż za dobroduszny prezydent!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham misie! Koło mnie właśnie siedzi jeden polski, i jeden królik gruziński :)

    OdpowiedzUsuń