A czy Ty znasz #sekretyKuźniara?

    Od paru dni w internetach można natknąć się na dowcipy, hejty, jakieś dziwne teksty powiązane z Jarosławem Kuźniarem. O co chodzi...

 
 
Od paru dni w internetach można natknąć się na dowcipy, hejty, jakieś dziwne teksty powiązane z Jarosławem Kuźniarem. O co chodzi? Postaram się nakreślić sytuację.
 
Jarosław Kuźniar to dziennikarz od wielu lat związany z TVN24. Jego dodatkową pasją są podróże. Prowadzi bloga gdzie między innymi opisuje kraje, które odwiedził. Ponadto ruszył właśnie z nowym biznesem polegającym na propozycjach turystycznych alternatywnych do ofert biur podróży. Dla ludzi, którzy chcą podróżować w małych grupach, do mniej znanych miejsc. Taka turystyka grupowa a indywidualna:-)
 
I fajnie. Pomysł przedni. Facet z głową na karku. Może bym i kiedyś skorzystała z oferty, ale...
 
W wywiadzie dla kolorowej gazety pan Jarosław opowiadał o zwiedzaniu z rodziną USA i bez zastanowienia palnął taki tekst:
 
"Podróże są fantastyczne dla dzieci. Widzę, jak Zośka reaguje na wszystko, co nowe. Na ludzi, jedzenie. Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i bóg wie czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu – stwierdził. – Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało."
 
Jakiś czas temu dziennikarz zamieścił wpis na Twitterze :
 
"Polacy przenieśli tradycję kanapki z jajem cuchnącej w przedziale PKP do samolotu. Teraz kurczak w sreberku. Szczęśliwie butów nie zdejmują"
 
Wyraźnie w tym widać pogardę do Polaków i "wstyd" za rodaków. Piętnuje "buractwo", a parę miesięcy później chwali się cwaniactwem.
 
Tak moi drodzy. Bo to co zrobił Jarosław Kuźniar nie jest pokazem zaradności, umiejętności przetrwania w trudnych warunkach. Jest przykładem cwaniactwa Polaków, jak widać niestety niestereotypowego.
 
Każda nacja jest słynna poza granicami swojego kraju z dobrych lub złych stereotypów. Polacy są postrzegani jako kombinatorzy, lubiący wypić, złodzieje. Czy wiecie, że w Niemczech cały czas śmieją się z dowcipu: jedź do Polski, twój samochód już tam jest?
 
W Chicago odwiedziłam restaurację założoną przez Polkę, która emigrowała do USA w latach 70 tych. Jej biznes jest dobrze znany wśród Polaków jak i Amerykanów. Knajpa oferuje obiady w postaci bufetu. Płacisz raz i jesz ile chcesz. Przy wystawionych potrawach wisi kartka. Informuje ona o tym, żeby nakładać na talerz tylko tyle ile się zje; za jedzenie pozostawione na talerzu będą pobierane opłaty. Kartka jest po polsku.
 
Zadaniem osób podróżujących poza granice Polski, oprócz zwiedzania, poznawania innych kultur, zabytków, jest pozostawianie dobrej opinii o rodakach. Żeby przestano patrzeć nam na ręce, żeby przestano traktować nas jak turystów drugiej kategorii. Nie wiem jak Wy ale ja nie chcę być postrzegana w świecie jako cwaniak i krętacz.
 
Obrońcy pana Jarka zarzucają hejterom, że przecież nie zrobił nic niezgodnego z prawem. Nie umiem wytłumaczyć własnymi słowami tak prostej kwestii. Dlatego zacytuję fragment książki pana Marka Wałkuskiego "Ameryka po kawałku" (polecam!!) na temat polityki zwrotów w USA.
 
"[...] W USA standardowy limit czasowy na zwrot towarów za gotówkę wynosi trzydzieści lub czterdzieści pięć dni. To wystarcza, by poprzymierzać kupione buty czy spodnie, sprawdzić jakość urządzenia elektronicznego albo artykułów gospodarstwa domowego i zdecydować, czy zostawić go sobie, czy odnieść do sklepu. Polityka łatwych zwrotów towarów wzmacnia poczucie bezstresowych zakupów, o jakie chodzi sprzedawcom. Już dawno stwierdzili oni bowiem, że bardziej opłaca się im przyjąć z powrotem część towarów, niż doprowadzić do sytuacji, w której niezdecydowany klient w obawie przed popełnieniem błędu wychodzi ze sklepu z pustymi rękami. W USA nawet księgarnie przyjmują zwroty. W sieci Barnes & Noble limit czasowy wynosi dwa tygodnie, co oznacza, że teoretycznie można kupić książkę, przeczytać ją, a następnie odnieść do księgarni. Oczywiście nikt tego nie robi, bo to nieuczciwe. Liberalne zasady zwrotu towarów bardzo ułatwiają życie klientom i pomagają w uniknięciu błędów [...].
 
Kolejnym argumentem obrońców jest powiedzenie, że kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. No cóż, nikt nie jest święty. Ja też nie. Ale zasadnicza różnica jest taka, że jak zrobię coś głupiego to wiem, że zrobiłam źle, wstydzę się tego i nie rozgłaszam wszem i wobec jaka jestem zaradna. I w związku z tym raczej nie zrobię tego ponownie.
 
Tak to wygląda. Internety mają temat na najbliższy czas. Poszukajcie #sekretykuźniara. Niektóre nawet śmieszne. Co do hejterów, którzy obrażają pana Jarka.. no cóż.. reprezentują ten sam poziom buractwa, który krytykują.
 
PS. Przejrzałam portal podróżniczy Jarosława Kuźniara. Nawet fajny, sami sobie poszukajcie ;-)
Ale ja mam słabość do osób z pasją podróżniczą, więc pewnie kiedyś mu wybaczę ;-)
 
A czy Ty wybaczysz Jarkowi Kuźniarowi? ;-)


Jeśli nie chcesz  przegapić nowych wpisów  koniecznie polub i obserwuj  Trzydziestkę z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin

Podobne posty

2 komentarze

  1. Szczerze mowiac nigdy o nim nie slyszalam i o tej calej aferze tez pierwszy raz czytam. Mysle, ze jesli gosc jest w porzadku i przydarzyla mu sie tylko jedna wpadka to nie ma co od razu rzucac w niego kamieniami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola,
    masz rację. Sam podobnie skomentowałem to na blogu Kominka. Kominek akurat ostro po Panu Jarku nie pojechał. Nie wiem dlaczego?
    A nawiasem mówiąc, lubisz podróżować. Ja też. Pewnie starasz się to robić ekonomicznie. Jak ja i każdy normalny polak-podróżnik. Obejrzałaś portal podróżniczy Pana Jarka. Ile jest ekonomii w 10-dniowych wyjazdach w tak dalekie rejony jak Japonia, Syberia czy Ameryka Południowa. Przy tak wysokich kosztach przelotów i transportu. Chyba, że ekonomia tkwi w "wypożyczaniu" ze sklepów internetowych drogich gadżetów, przydatnych w tak dalekich podróżach. Zgodnie z prawem - do 14 dni. Bez podawania przyczyny zwrotu.
    Ja na szczęście ruszyłem ze sprzedażą świeżej kawy. Przy tym produkcie to prawo nie obowiązuje ale na wszelki wypadek Pan Jarek trafił u mnie na tzw. Czarną Listę.
    Pozdrawiam
    Robert.

    OdpowiedzUsuń